Czym jest prawdziwa miłość?
Miłość ma fundamentalne znaczenie we wszechświecie. Jest to jedna z kluczowych sił, która pozwala nam żyć jako coś więcej niż ludzkie zwierzęta. Dzięki miłości zyskujemy zdolność rozumienia świata duchowego i transcendentalnego jako części naszego życia.
Kiedy ludzie odnajdują prawdziwą miłość, wszechświat próbuje ją wspierać. Prawdziwa miłość zajmuje naszą przestrzeń.
Kiedy doświadczamy z kimś prawdziwej miłości, nawiązujemy połączenie serca, które istnieje na płaszczyźnie duchowej. To prawdziwe połączenie miłości ma bezpośredni wpływ na nasze otoczenie.
Widzimy pary trzymające się za ręce i filmy romantyczne w kinie – obserwujemy, jak nasi przyjaciele łączą się w pary i nawiązują nowe relacje.I za każdym razem, gdy przypomina nam się prawdziwa miłość, którą czujemy.
Występuje przejście do nowej rzeczywistości
Prawdziwa miłość do siebie nawzajem, a przez to do nas samych. Powinniśmy przypomnieć sobie odwieczne powiedzenie: „Miłość znajduje drogę”.
Dzieje się tak czasami, gdy możemy zobaczyć dosłowne znaki ze wszechświata, że znaleźliśmy prawdziwą miłość.
Brak miłości to jedyna przyczyna tego, że cierpimy. Kiedy zaczynamy kształtować swój świat, swoją przestrzeń daleko od Boga, znaczy to po prostu, że uciekamy od rzeczywistości i nie tylko od Boga wówczas uciekamy, ale również od samych siebie, a nawet od sensownego radowania się wartościami . Wcześniej czy później musi okazać się, że umieściliśmy swoje życie w jakichś wymiarach ułudy, gdzie króluje nicość i śmierć, próżność. Nie ostatnią przyczyną naszego zamykania się na Boga jest doznawana przez nas lub przez innych krzywda i cierpienie. Odruch obrażenia się na Boga wydaje się wówczas czymś psychologicznie zrozumiałym: “Jeśli jesteś Miłością, to jak mogłeś do tego dopuścić?” Niekiedy znów, stojąc wobec przerastającego nas cierpienia (swojego lub cudzego), doświadczamy wręcz oczywistością nieobecności Boga. Sprawiedliwy Hiob doświadczył jednocześnie jednego i drugiego. Jego żarliwe pragnienie rzucenia Bogu w twarz swoich oskarżeń dramatycznie rozbijały się o poczucie Jego nieobecności: “Pójdę na wschód: tam Go nie ma; na zachód – nie mogę Go dostrzec
bardzo mocnymi klamrami cierpienie zamyka nas na Boga i dopóki nie znajdziemy do nich klucza, zachowa ono swą złowrogą moc oddzielania nas od Boga. We wszystkich trzech wymiarach kluczem jest nie wyjaśnienie,tłumaczenie się ale realna postawa i czyny.
Po pierwsze: Musimy się oduczyć wszelkiego oskarżania Boga, bo jest to i niemądre, i niesprawiedliwe. Warto sobie uświadomić, że Ten, który jest samą Miłością, stoi ponad wszelkim oskarżeniem ze strony swych stworzeń, i jeśli kiedykolwiek kierujemy przeciwko Niemu jakieś oskarżenia, mogą one dotyczyć tylko naszych fałszywych o Nim wyobrażeń, nigdy zaś Boga Prawdziwego.
Oskarżając Boga, powiększamy tylko dramat cierpienia, bo trudno nam wówczas zauważyć, jak bardzo to my sami zasługujemy na oskarżenie. Można dramatycznie wołać przeciwko Bogu, dlaczego dopuszcza do tego, że dzieci umierają na raka, ale przecież to nie Bóg jest sprawcą tego, że nieszczęście to zwielokrotnia się na terenach ekologicznie zdewastowanych. I to nie Bóg jest sprawcą tych niewyobrażalnych nieraz cierpień, jakie wynikają z braku miłości wśród nas oraz z miłości wypaczonej. Nie zgłębimy wszystkich przyczyn ludzkich cierpień, niektóre z nich wydają się niezależne od ludzkiej woli, ale próbujmy przynajmniej usuwać te z nich, za które to właśnie my ponosimy odpowiedzialność.
Podanie ręki człowiekowi cierpiącemu, a nawet tylko kochające towarzyszenie mu w jego cierpieniu jest jakby czymś więcej niż aktem miłości do tego człowieka: dzięki takim aktom miłości cały nasz świat przybliża się odrobinę do Boga. W prowadzając w ich życie wiarę może zdziałać nie jeden cud, to może być prosty gest wdzięczności i miłości wypływającej z prostoty serca.
Cierpienie ma w sobie ciemną moc paraliżowania naszych zdolności do miłowania. Wystarczy nieraz zwyczajny ból zęba, żeby z człowieka wyparowały wzniosłe postanowienia realizowania zasad miłości. wdzięczność. Natomiast człowieka doznającego krzywdy ogarniają wręcz pokusy aktywnego nieliczenia się z prawem miłości. Otóż brak miłości, a tym bardziej postępowanie przeciwne miłości, stanowi oczywiste zamknięcie się na Boga.
Bóg nie jest taśmą magnetofonową, która przemawia zaraz po naciśnięciu guzika. On jest kimś osobowym i ja muszę dać Mu choćby minimalne dowody, że mi na spotkaniu z Nim naprawdę zależy. On sam zechce do mnie mówić. Co więcej, to do Niego, a nie do mnie, należy wybór sposobu, w jaki będzie do mnie przemawiał. po naciśnięciu guzika nie otrzymasz zdrowia i łaski
Co zatem muszę zrobić, ażeby przybliżyć się do Tego, którego wyobrażałem sobie jako kogoś bardzo dalekiego? Po pierwsze usuwać w sobie to wszystko, co mnie na Boga zamyka i od Niego oddala. Zaufaj i bądź wdzięczny. Główna przyczyna mojego zamknięcia na Boga tkwi może w tym, że;-
ja Go nie szukam – albo szukam za mało,
Ja go nie kocham – albo kocham za mało.
Za mało jestem wdzięczny … czym jest dla mnie wdzięczność czy za to co dostane… czy za to co mam …
może wręcz w tym, że ja Go odrzucam, kiedy On mnie pierwszy poszukuje. O to jestem… Tu i teraz jestem wdzięczny za wszystko…